Odchudzanie w formie tradycyjnej sprowadza się do zmiany bilansu energetycznego, a konkretnie do zmniejszenia liczby spożywanych kalorii i zwiększenia wydatku energetycznego poprzez ruch. Maszynie pt. ciało dajemy mniej paliwa i zwiększamy obroty, więc pojawia się deficyt energetyczny i spadek wagi. To zasada oparta na mechanistycznym podejściu do ciała. Tylko czy my przypadkiem nie jesteśmy kimś więcej niż maszynami?
W swoich wpisach poruszam również temat, który pojawia się na sesjach – dotyczący ciała, stosunku do ciała i trudności z osiągnięciem upragnionej wagi. Moje doświadczenia poparte wiedzą o procesach w ciele i psychice pokazują właśnie to, że my i nasze ciała jesteśmy czymś więcej niż maszynami. Centrum dowodzenia znajduje się w głowie. I choć w tradycyjny sposób schudnąć można, to istnieją efektywniejsze i łatwiejsze na to sposoby, do których zapraszam we wpisach i również na sesjach.
Umysł ma władzę
Umysł nie odróżnia tego, co dzieje się naprawdę, od Twojej wewnętrznej rzeczywistości. Jest Ci w tym względzie bardzo wierny i posłuszny. Wyobraź sobie, że jesz cytrynę. Nawet jeśli nie jesz jej naprawdę, to i tak przy uruchomieniu wyobraźni w ustach pojawia się ślina i wręcz czujesz kwas żółtej i soczystej cytryny na języku. Doświadczenie Twego mózgu niczym nie różni się od doświadczenia skosztowania prawdziwej cytryny. Umysł zarządza Twoim organizmem i ma tu władze absolutną. Warto o tym pamiętać.
Mechanizmy dotyczące zdrowej wagi są te same. Tu cytryna, tam fałdka. Tu ślina na języku po obrazie cytryny, tam frustracja z powodu fałdki. To Ty zarządzasz swoim umysłem i jeśli mu mówisz regularnie: „jaki brzydki fałdek”, to Twoja głowa uznaje, że chcesz, żeby Twoje życie pełne było „brzydkich fałdek” i takie doświadczenie w Tobie pielęgnuje. Wtedy Twój umysł posłusznie stwierdza: „Jestem Ci wierny, będziesz mieć dużo fałdek. To dla Ciebie chcę pizzy, czekoladki, loda…”. I choć jest to pewne uproszczenie, frustracja jako punkt wyjścia do zmiany figury jest stanem, w którym trudniej osiągnąć motywację, nadzieję i mobilizację.
Frustracja zabiera motywację
Gdy jesteśmy sfrustrowani mamy mniej energii, której potrzeba do podniesienia gardy i ruszenia po zmianę. To trochę tak, jakbyśmy patrzyli w przepaść, chcąc iść w górę. Już na starcie naszą uwagę pochłania to, co nas osłabia, a my nie skupiamy się wtedy na tym, co daje siłę. Zamiast tego patrzymy w kierunku potencjalnej porażki.
W procesie lekkiego i przyjemnego chudnięcia nie chodzi tylko o to, jakie diety i treningi stosujesz. Ważne jest to, jak będziesz się czuć, jak będziesz się zachowywać, z jakim nastawieniem będziesz korzystać z tych treningów i z jaką postawą podejdziesz do zmiany nawyków żywieniowych. Chodzi o to, jak dobrze będzie Ci z tym, co dla siebie robisz. Choć namacalny efekt czeka na Ciebie dopiero w przyszłości, ale już teraz, w tym konkretnym momencie zmiana nawyków wpływa na zmianę samopoczucia, jeśli odpowiednio podejdziesz do procesu szczuplenia i wypracujesz odpowiednią postawę. I to właśnie daje siłę. Na tym pracuję z Klientami, bo są to kluczowe motywatory do wytrwania w procesie chudnięcia.
Im więcej szczęścia, tym mniej kilogramów
W procesie chudnięcia, nie tylko chodzi o bilans energetyczny. Tu chodzi przede wszystkim o to, ile szczęścia będziesz mieć w sobie oraz ile radości i lekkości bytu wskrzesisz w sobie ciesząc się na zmianę, które dzieje się już w chwili obecnej, choć jeszcze jej nie widać na poziomie fizycznym. I co prawda od teraz do Twojego pożądanego stanu figury dzieli Cię odstęp czasowy i trochę kilogramów, ale ta zmiana kiełkuje już teraz w Twoim umyśle.
W procesie chudnięcia niezwykle ważne jest docenienie samej podróży do szczęśliwej wagi. W naszej wyobraźni ta dobra waga jest jak szczyt czy dotarcie do destynacji w postaci wymarzonych wakacji. Podróżą i wędrówką do tego celu też można nauczyć się cieszyć! I to jest właśnie ten mocny punkt oparcia, który pozwala przeciwstawić się inercji tycia oraz przeciwdziałać nieoptymalnym nawykom, które utrwalone często przez lata doprowadziły do nadwagi.
Emocje przewodnikiem do celu
To w głowie dzieje się magia spontanicznego, naturalnego chudnięcia, jeśli umysł odpowiednio do tego nastroimy. Decydując się na zmianę figury wyruszasz w podróż. To trochę tak, jakbyś wsiadł do samolotu, który leci na wyczekiwane wakacje. Pamiętasz radość z wyjazdów z towarzyszącym Ci radosnym oczekiwaniem i zaciekawieniem, jak będzie? To stan pożądany przy chudnięciu. Do takiego stanu emocjonalnego można zbliżyć się już teraz, bez względu na to, ile ważysz. I to właśnie ten stan jest akceleratorem służącym do szybszego, lżejszego, czyli po prostu efektywniejszego osiągnięcia Twojej wagi.
Tymczasem bywa tak, że w przypadku, gdy chcemy schudnąć, często podróż staje się udręką, a wręcz pokutą za grzechy zaniedbania, zatrutą niewiarą w osiągnięcie celu. Bardziej skupiamy się na wyrzeczeniach niż przyjemności z wyruszenia w drogę. I wtedy zamiast cieszyć się, że za jakiś czas dotrzemy do atrakcyjnego celu, frustrujemy się tym, że musimy trwać uwięzieni w samolocie, a może nawet boimy się, że samolot będzie miał usterkę i nie dotrzemy tak, gdzie chcemy. W takim stanie trudno dotrzeć do celu, bo organizmowi ciężko w redukcji wagi współpracować z niepewnym umysłem. Gdy pomyślisz o takiej postawie w samolocie wiozącym Cię na wakacje, wydaje się to niedorzeczne, prawda? A jest wręcz standardem w podróży do upragnionej figury! jeśli jest tak u Ciebie, chcesz to zmienić?
Sprawdzone trzykrotnie w praktyce
Nie należę do osób szczupłych, mam kobiecie, krągłe kształty, natomiast mam też spore doświadczenie w zakresie redukcji wagi, a raczej uzyskiwania bardziej pożądanych kształtów. Zdarza mi się nieco zaokrąglić i wtedy z uważnością na siebie znów podejmuję proces przywracania ciału kształtu, w którym lepiej się czuję. Trzy razy było mi daje zrzucić po około 20 kg.
Pierwszy raz po drugiej ciąży, która łatwa nie była z powodu niezdiagnozowanej boreliozy. Drugi raz, gdy przytyłam prawie 25 kg w ciągu roku właśnie z powodu jeszcze niezdiagnozowanej boreliozy, która wtedy intensywnie zaatakowała organizm i której efektem ubocznym bywa m.in. nagłe, nieuzasadnione tycie. Po raz trzeci już po leczeniu masą leków i m.in. sterydów, gdy dietetyk stwierdził, że na razie nie schudnę, bo moje jelita mi na to nie pozwolą. Tymczasem dogadałam się z nimi i mi pozwoliły.
————————
Jeśli szukasz wsparcia w powrocie do wymarzonej wagi, zapraszam na sesje on-line, w gabinecie i w lesie (jestem coachem, ale i certyfikowanym trenerem Nordic Walking, czyli chodzenia z kijami). Prowadzę m.in. sesje w ruchu, które łączą trening z kijami z sesją coachingową.
✓ Kontakt: Anna Meller, tel. 797 326 797