Październikowy artykuł, który ukazał się w polonijnym magazynie „Sami Swoi”.
„Niczego nie żałuję” – te słowa miała wypowiedzieć jako ostatnie w swoim życiu angielska królowa. Jakie to piękne móc z pełnym przekonaniem wyartykułować taką prawdę. I jaki to luksus! Dlatego to zdanie zainspirowało mnie do dzisiejszego artykułu. Bo, żeby móc z głębi serca niczego w życiu nie żałować, najpierw trzeba mieć odwagę żyć po swojemu i gdy tego sytuacja wymaga, nieraz wbrew innym. To sztuka, na którą nie każdy się odważa.
Dewaluujemy własne pragnienia
Tak często działamy na autopilocie obowiązków, że nie dajemy sobie przyzwolenia na przeżywanie swoich dni na własnych zasadach. Wtedy nasze życie traci niepostrzeżenie koloryt i spontaniczność. W codzienność wkrada się za dużo szarości. Lekkość bytu przesłaniają obowiązki oraz rzeczy, które nas stresują i których się obawiamy. W końcu strach ma wielkie oczy. Tu wojna, tam podwyżki, jeszcze gdzie indziej redukcje etatów.
Gdy ta szara codzienność dominuje, rodzi w nas opór przed słuchaniem samego siebie. Lepiej przecież zamrozić swoje pragnienia i nie wsłuchiwać w swoje potrzeby, bo a nuż poczuję, że chcę żyć inaczej. A nuż życie wytknie mi szybko, że myślę o niebieskich migdałach. A nuż każe zapłacić za popełnione błędy bycia w zgodzie z sobą i wystawi rachunek za marzenia, żeby nauczyć mnie pokory! To będzie bolało, a ja tego nie chcę! Dlatego zawczasu znajdę wiele powodów, dla których nie jest to możliwe.
Życie lubi być smakowane
Odcinamy się od swoich potrzeb, a z czasem zapominamy, kim jesteśmy. Tak nas wychowano. Oduczono nas życia w zgodzie z sobą, bo to, co myślą i czują inni było od zarania naszych dziejów ważniejsze. Już od dziecka nie wolno nam było być w kontakcie w trudnymi emocjami i radośnie brykać przez życie. Tak wytresowani przyzwyczailiśmy do tego świat!
W ten sposób zamknęliśmy drzwi do radości i spełnienia w naszym życiu. Ubraliśmy się w zbyt krótką smycz, by umieć odważnie eksperymentować z tym, co naprawdę nam pasuje w życiu. A przecież w życiu chodzi o to, by tak żyć, żeby zaspokajać głód życia. By żyć, a nie wegetować i nie trwać od pierwszego do pierwszego. By znaleźć w sobie motywację do zmiany, jeśli coś nas w tym życiu uwiera. By czerpać z życia, smakować go, degustować i wąchać. Po prosu doświadczać przytomnie, a nie na autopilocie. By przeżywać dany nam czas na ziemi wolniej i uważniej. Po prostu treściwiej.
Kim jestem?
Tymczasem zbyt często unikamy życia na pełnych obrotach, smakowania na własnych zasadach, odważania się na marzenia i realizowania swoich pragnień. Ubieramy się w powinności względem partnera, dzieci, szefów i pracowników. Okazuje się, że cale to skrzętne budowanie własnego wizerunku uprawiamy po to, by nie poczuć bolesnych emocji. Stosujemy strategie uniku przed trudnymi odczuciami, czego efektem jest unik życia! Zapominamy, jak to jest naprawdę być sobą i być w kontakcie z sobą. I umieć odpowiedzieć sobie na pytanie: Kim jestem?
Kim jesteś, jak nie jesteś rodzicem, partnerem, dzieckiem swoich rodziców? Kim jesteś, jak nie jesteś pracownikiem lub szefem? Jakim jesteś człowiekiem?
Na ile jestem sobą?
I tym sposobem w życiu robimy zbyt wiele rzeczy tylko dlatego, że uważamy, że powinniśmy i świat tego od nas wymaga. Te wszystkie zablokowane potrzeby i tęsknoty sprawiają, ze rozrasta się w nas frustracja i gorycz! Gdy jesteśmy ostrzy dla siebie, stajemy się ostrzy dla świata! Bulgocze w nas podskórna frustracja, że nie żyjemy tak, jak przeczuwamy, że można! I nienasycenie życiem, z którego rezygnujemy na rzecz budowania własnego bardziej doskonałego i sztucznego wizerunku!
Co dla Ciebie jest najważniejsze w tym, co ludzi o Tobie myślą? Jak chcesz być postrzegany? Co chcesz, żeby inne osoby o Tobie myślały? Które z Twoich cech eksponujesz? Czym chcesz zrobić na innych wrażenie? Co chcesz udowodnić innym na swój temat?
Czy żyję prawdziwym życiem?
Gdy uczciwie odpowiesz na powyższe pytania – prawdopodobnie pojawią się rafy. Dojdzie do opływu pozornego dobrostanu, w który siebie ubierasz, żeby nie czuć czegoś trudnego w swoim życiu. Spotkasz się samym sobą odartym z autokreacji na potrzeby świata. Gdy zdejmiesz tę pierwszą warstwę – nienaturalną twarz powinności, którą pokazujesz światu ze strachu przed odrzuceniem, masz szanse spotkać się ze swoim cieniem:
Co usiłujesz ukryć w swoim życiu? Co tak trudno jest Ci przyjąć, bo nie akceptujesz tej cechy u siebie? Czego najbardziej w sobie nie lubisz i dlaczego? Co chowasz przed światem, żeby zapomnieć, że to masz? Co sprawia, że żyjesz nieswoim życiem?
Kim jestem w głębi siebie?
Gdy takie funkcjonowanie na łańcuchu trwa latami, ba nawet dekadami, trudno się go pozbyć! Bo zerwanie się z łańcucha niesie przerażające konsekwencje. Tam, gdzie kończy się ograniczone łańcuchem pole życia, zaczyna się swoboda i wolność! A wolność bywa trudna i przerażająca. Jest bardzo niepewna. Nie możemy już żyć na automacie, życie trzeba zaplanować zgodnie z własnymi zasadami gry.
Jakie są Twoje najgłębsze potrzeby i pragnienia. Gdybyś mógł się odważyć pragnąć, co by to było? Czego chciałbyś w swoim życiu ze wszystkich sił, gdyby istniała magiczna różka? Gdybyś czuł się w pełni bezpiecznie, kim byś był? Gdyby nikt Cię nie widział, jak byś się zachował? Co jadł? Co oglądał? Czego słuchał?
Kim jestem, jak jestem w pełni sobą?
Na pierwszy rzut oka to zestaw prostych pytań. Zachęcam, by się nad nimi pochylić choć na chwilę. Bo na ogół wydaje się nam, że wiemy, kim jesteśmy, czego chcemy i czego pragniemy. A potem u mnie w gabinecie okazuje się, że marzenia i pragnienia, w których przecież mieszka życie, spowija mgła. Zapominamy marzyć, mieć pragnienia i cieszyć się życiem. A to pasja, radość i poczucie radosnej iskry istnienia stanowią napęd do życia.
Co robiłbyś inaczej, gdybyś czuł się w pełni bezpiecznie? Kim jesteś, gdy jesteś sam z sobą, schowany przed oczami innych? Co robiłbyś w swoim życiu, gdybyś żył bez strachu? Jakim byłbyś człowiekiem na bezludnej wyspie?
A gdyby tak zrobić coś inaczej?
Nie chodzi o to, by przestać dbać o bliskich i nie wypełniać swoich obowiązków w pracy. Chodzi o zmianę proporcji, jeśli takowa jest zaburzona! Świat, nawet ten nas kochający, stanie okoniem, gdy zaczniemy się zmieniać i stawiać granice. Bo zabierzemy mu część przywilejów. A tego nikt nie lubi! Dlatego ważne jest, by odważna zmiana, przetrwała krytykę. By powstrzymać chęć zawrócenia z drogi wolności! Potrzebujemy oswoić poczucie winy, bo tuż za nim mieszka poczucie wolności! Dlatego pytaj i nie ustawaj.
Czyje oczekiwania teraz spełniasz? Po co teraz to robisz i czy to rzeczywiście potrzebujesz zrobić w tym momencie? Czy to, co sobie narzucasz, rzeczywiście jest jednym sposobem mierzenia się z obowiązkami? Bo może zamiast angażować się z realizację poszczególnych zadań z planu dnia, zaangażujesz się w przeżycie czegoś inaczej? Czy tym razem choć na chwilę masz ochotę wyprosić znajome skostnienie ze swojego życia?
Zabieramy sobie wolność
Wbrew pozorom odpowiedzi na te pytania wcale nie są łatwe. Trudno nam odpuszczać i radzić sobie z poczuciem winy i irracjonalnym wstydem przed ujawnieniem tego, jacy jesteśmy naprawdę i czego chcemy. Tak wiele rzeczy w życiu robimy, żeby zasłużyć na dobre słowo, pozytywną ocenę i na czyjąś wdzięczność ubraną w miłe dla ucha słowo „dziękuję”. Karmimy się tym. Potrzebujemy tej strawy z zewnątrz po to, by wypełnić niepewność, którą w sobie nosimy.
To niepewność związana z powinnością względem innych i niskim poczuciem własnej wartości. Boimy się ujawnienia prawdziwego siebie i w następstwie odrzucenia. Tu kończy się wolność. Okazuje się, że żyjemy tak naprawdę w zniewoleniu. Sami sami tę wolność w byciu sobą zabieramy, bo nauczono nas, że wolność nie jest w porządku.
Co naprawdę jest ważne w życiu?
A nasze życie w tylu różnych miejscach zaprasza nas do tego, by dać mu uwagę i zachwyt. By pochylić się nad pięknym liściem jesiennym, uśmiechnąć do promieni słońca i zrobić coś inaczej niż zwykle. To oznacza zatrzymanie zamiast pędu, bycie zamiast działania.
Dajmy dojść do głosu nam samym, choć nikt nie powiedział, że to proste i łatwe. Odkrywajmy prawdziwego siebie, skrytego pod konwenansami oraz poczuciem tego, co wypada i co nie wypada. Ta piękna żywotność i odważne zanurzenie się w nurcie życia jest warunkiem koniecznym do tego, by móc u jego finału powiedzieć tak, jak królowa: niczego nie żałuję!
Anna Meller