Listopadowy artykuł do polonijnego magazynu „Sami Swoi”:
Bezradność i niskie poczucie własnej wartości mają wspólny mianownik. Jest nim poczucie własnej niskiej sprawczości. Sprawczości w dokonywaniu zmian na lepsze i tworzenia życia takiego, jakie chcemy wieść. Stąd już krok do bierności, której często zaglądają w oczy stany depresyjne.
Zaczyna brakować motywacji
Wielu z nas miało opiekunów, którzy wymagali świetnych ocen w szkole. Te, które pojawiały się w dzienniku, bywały nie dość dobre i niedocenione. Zbyt często za to były krytykowane i karane. Nie było miejsca na to, by czerpać radość z poznawania nowej wiedzy, uzyskiwania szerszej perspektywy, głębszego zrozumienia i popełniania błędów, czyli wszystkiego tego, co wiąże się z procesem nauki. Nie edukowano nas, że w proces uczenia się wkomponowane są większe i mniejsze porażki.
Strach przed porażką
Dla wielu z nas krytyka z zewnątrz, gdy byliśmy mali i przeglądaliśmy się w oczach ważnych dla nas osób, była tak trudnym doświadczeniem, że z obawy przed kolejnym fiaskiem straciliśmy ciekawość w poszerzaniu horyzontów. Nowa wiedza i rozwijanie swoich kompetencji zaczęły dla nas oznaczać ryzyko potencjalnej porażki. Z tego powodu zaczęliśmy rezygnować z wyzwań, żeby przypadkiem nie pokazać światu, a sobie nie potwierdzić, że jesteśmy nie dość dobrzy.
Funkcjonując w dualizmie – gdzie osiągnięcia były w cenie, a upadki oznaczały brak akceptacji oraz inne trudne doświadczenia, które przełożyły się na złe myślenie o sobie, wielu z nas szybko straciło zdrową dziecięcą ciekawość, zainteresowanie i entuzjazm w poznawaniu nowego. Zostało zasiane ziarno pod bierność, bezradność i towarzyszący jej brak nadziei, że można dokonywać zmian na lepsze i brać życie we własne ręce. Z ziarna z czasem wykiełkowało niskie poczucie własnej wartości.
Przybyłem, zobaczyłem, zwyciężyłem!
Tymczasem dochodzenie do zrozumienia i poczucia wartości wynikającego z „dokonałem tego i umiem”, obarczone jest niepowodzeniem! A porażka jest nieodłącznym elementem procesu nauki. W dodatku im wyższy poziom wiedzy i kompetencji, tym większe ryzyko, że na pewnym etapie odniesiemy niepowodzenie. Bo przecież osiąganie stanu mistrzowskiego jest trudne, a im bliżej szczytu, staje się coraz trudniejsze. Zbyt często zdajemy się ten fakt ignorować.
W drodze do realizacji wyzwań u wielu z nas wkrada się niepewność. Z powodu przykrości, których doświadczyliśmy w związku z nauką, dostaliśmy lekcję, że porażka oznacza od razu katastrofę. I wtedy, gdy wspinamy się na pierwsze przełęcze w drodze do sukcesów, często pojawia się stres, że a nuż spadniemy. Boimy się kolejnych wyzwań, bo zdemaskują, że nie jesteśmy tak dobrzy, jak nam się wydaje i jak do tej pory staraliśmy się udowodnić światu.
Przekleństwo sukcesu
Zdrowia ciekawość świata jest motorem szukania nowych sposobów radzenia sobie z wyzwaniami, ulepszania swojego kunsztu i doskonalenia się w wybranej przez siebie dziedzinie. Bez ciekawości nie ma przyjemności. Jest za to ciężar obowiązku. A gdy jeszcze i on obarczony jest wewnętrznym przymusem zdobycia szczytu, robi się niefajnie. Zbyt niefajnie, by iść z radością na tę wyprawę po nowe.
Gdy koncentrujemy się na osiągnięciach i koniecznie chcemy zaspokoić głód sukcesu – gdy to jest motorem naszego zdobywania nowej wiedzy czy umiejętności – wtedy nie ma miejsca dla intelektualnej ciekawości. Jest zbyt duże obciążenie wynikające z przymusu wykazania się. Gdzie tu miejsce na radość z bycia w drodze. Przyjemność z tego, że wiemy już tyle, ile nauczyliśmy się do tej pory. I poczucie wartości wynikające nie z tego, że określa nas wiedza i poziom kompetencji, tylko nasze wewnętrzne przekonanie, że jeśli tego potrzebujemy, potrafimy sięgać zarówno po potrzebną wiedzę, jak i kompetencje, by dokonywać zmian.
Nie jesteśmy idealni!
Przyjemność z inwestowania we własny rozwój i dokonywanie zmian zaczyna się tam, gdzie pojawia się akceptacja tego, że w życiu, podobnie jak i nauce nie zawsze wszystko wychodzi. Że każda lekcja nieodrobiona zgodnie ze sztuką, przybliża nas do znalezienia odpowiedniego rozwiązania. Przyjęcie tej prawdy sprawia, że z ciekawością, a nie lękiem odsłaniamy kolejne kulisy niewiedzy i zaglądamy w nieznane.
Doskonałości osiągnąć się nie da. Zawsze można lepiej i perfekcyjniej. I to ten fakt tak trudno nam zaakceptować. A przecież zaakceptowanie go zrzuca z naszych ramion tony ciężaru nadodpowiedzialności. Nie popełnia błędów ten, kto nic nie robi. To normalne, że gdy idziemy, upadamy. Jeśli obierając daną ścieżkę, nie docieramy do celu, zyskujemy informację, że należy wybrać inną. To wiedza, a nie katastrofa!
Oswoić niepowodzenia
Gdy dojdzie do nagromadzenia trudnych sytuacji związanych z uczeniem się, wtedy pojawia się brak nadziei. To smutny moment, gdy człowiek, nie umie sam sobie sprostać i wchodzi do więzienia własnych lęków. Boi się konfrontacji z wyzwaniami i nie chce zmian, bo są zbyt obciążające. U podstaw niskiego poczucia wartości leży trauma, która sprawiła, że człowiek stracił zaufanie do siebie. Nauczył się nie mieć tęsknot, ponieważ pogrążył się w poczuciu, że nie umie ich zrealizować i że nie potrafi kierować własnym życiem.
Uznał, że w środku tak naprawdę jest gorszą wersją siebie i nie uruchamia w pełni własnego potencjału. Często taki człowiek nie wie, jak to jest być sobą, bo nauczył się udawać bycie lepszą wersją siebie dla świata. Zaczął odgrywać bycie sobą. Wtedy nieraz w życiu pojawia się jakaś choroba – czynnik, który współgra ze stanem bezradności i bierności. I w pewnym okrutnym sensie stanowi dobrodziejstwo, bo można się za swoją niedyspozycję schować i w ten sposób wytłumaczyć własną bezradność.
Odzyskać nadzieję
Poczucie własnej wartości wiąże się w dużej mierze ze sprawczością. Gdy jej nie ma, opadają nam skrzydła i pogrążamy się w różnych sferach życia w bierności. To poczucie bezradności i niemożności zmian skutkuje tym, że przestajemy w siebie wierzyć. Wtedy na sesjach staramy się odzyskać nadzieję, że może być inaczej. Pracujemy nad budowaniem zaufania, że Klient ma wpływ na własne życie. Pochylamy się razem nad odkrywaniem głęboko schowanych tęsknot.
Znalezienie drogi powrotnej do zdrowej wartości siebie i podążenie z powrotem w stronę własnych stłumionych pragnień oraz realizacji planów i marzeń to ambitne, ale i pasjonujące wyzwanie. Owocem tej podróży w siebie jest sprawczość potwierdzona w praktyce i wzięcie odpowiedzialności za własną przyszłość. Gdy się to udaje, wtedy na trwałych fundamentach powstaje zdrowe i stabilne poczucie wartości, któremu niestraszne są zawieruchy życiowe.