Wiesz, co to syndrom sztokholmski? Ofiary zaczynają chronić swoich oprawców. Stają się lojalne, bronią ich, usprawiedliwiają. Za tym stoi szereg mechanizmów adaptacyjnych związanych z naszym przetrwaniem. Często bywa tak, że niechcący chronimy nasze choroby bardziej niż samych siebie.
Dlaczego tu piszę o tym syndromie? Bo również i my często miewamy syndrom sztokholmski względem naszych krętków. Nieświadomie oddajemy się im we władanie i nieświadomie troszczymy się o nie. Jedną z kluczowych rzeczy jest dieta, która często chroni krętki, a nie nas.
Problem polega na tym, produkty przemiany materii borelii coraz bardzie zatruwają ciało i różne narządy. Rozkręca się błędne koło. Przytruty organizm przestaje odróżniać to, co dobre, a co złe. Zawodzi nas naturalny instynkt zwierzęcy, bo jest zmanipulowany przez to, co zostało z metabolizmu borelii i krąży we wnętrzu organizmu.
Zawodzi nas wtedy nasza własna wola i rozsądek i to bywa trudne, bo nagle, żeby przetrwać musimy działać wbrew zdezorientowanej intuicji.
Dodatkowo chce nam się cukru, bo czujemy fizyczną słabość, a węglowodany proste (czyli cukry) to najszybsza forma doładowania energii. Chcica na cukier to często nieświadoma potrzeba, żeby szybko sobie pomóc i zasilić się w zastrzyk energii, która jest towarem deficytowym przy chorowaniu.
Jeśli chorujesz na boreliozę, ten mechanizm może zawodzić. Twój organizm zachowuje się wtedy trochę jak rozwydrzone, albo raczej przemęczone i marudne dziecko, które rozpaczliwie się czegoś dopomina, bo jest zmęczone w sklepie pełnym atrakcyjnych zabawek.
A Ty dobrze gdybyś mu nie uległa/nie uległ. Dobrze, gdybyś się zatroszczyła/zatroszczył o siebie, wiedząc lepiej niż to dziecko łase na pokusy, czego ten Twój organizm potrzebuje. Tak, jak alkoholikowi nie dasz alkoholu, tak samo nie karm krętków, które próbują przejąć nad Tobą kontrolę.
Czas ukrócić „syndrom sztokholmski”. Pamiętaj, kto tu rządzi. Nawet jeśli ich jest całe stado, one są małe. Ty jesteś duży. To Ty jesteś dla nich całym światem, a nie na odwrót.
Między innymi taką właśnie edukacją i motywacją zajmuję się na sesjach z mentoringu i coachingu boreliozy. Coaching jest genialnym narzędziem, które zwiększa poziom motywacji do tego, by sprostać wyzwaniom choroby.
Sesje dla osób z boreliozą ruszyły pełną parą i jak na razie wszystkie są z chęcią kontynuowane. Co mnie cieszy, bo nadaje to sens temu, przez co ja przeszłam ze swoją chorobą