O tym, jaka postawa procentuje poprawą stanu zdrowia i życia.
Na przestrzeni lat z boreliozą przyglądałam się temu, co ma wpływ na mój stan i na tej podstawie wypracowałam „ulepszone” podejście do choroby, które zaprocentowało ogromną poprawą stanu zdrowia, życia i psychiki.
Nie jestem lekarzem, więc nie wyleczę Cię z boreliozy. Jestem za to specem od komunikacji z samym sobą i z pełnym przekonaniem twierdzę, że pracując nad tym, co myślisz o boreliozie, możesz mieć aktywny udział w budowaniu lepszej jakości życia. I w tym chętnie będę Ci towarzyszyć.
Czy z boreliozą trzeba rzeczywiście walczyć?
Z czym kojarzy Ci się walka z boreliozą? Prawdopodobnie z wrogiem i wojną, prawda?
A zaklinanie boreliozy jaki ma dla Ciebie wydźwięk? Zaklinanie węży to tresowanie ich. Zaklinanie boreliozy to ujarzmianie i trzymanie w ryzach stada małych krętków. Ty tu jesteś silny, one to małe stworzenia. Kręte istoty, które mimo że nie posiadają mózgu, mają sporą „inteligencję” ujawniającą się w mechanizmach adaptacji i przetrwania tej bakterii. Ale to wciąż tylko małe, liczne stworzenia, które zreformujesz, jeśli tylko znajdziesz na nie sposób. Te małe bezmózgowe stworzenia to nie WIELKI WRÓG, któremu dajemy moc w naszej głowie, drżąc ze strachu przy jakimkolwiek nowym objawie! Zaklinanie boreliozy to coś innego niż walka z boreliozą.
Czy dobór słów naprawdę ma znaczenie?
Na poziomie psychiki ogromne, bo buduje nasze przekonania, które karmią nasze ciała wzmacniającą, albo osłabiającą energią psychiczną!
O ile na poziomie ciała toczymy boje z boreliozą, o tyle na poziomie psychiki – „walka” z boreliozą jest ideą nieoptymalną z punktu widzenia procesów, które inicjujemy w naszym organizmie. Nasze wojsko wewnętrzne w postaci osobistej odporności, zasilanej amunicją w formie leków czy suplementów, ma za zadanie ujarzmić obcego, który wdarł się na nasz teren.
Natomiast psychika działa inaczej, o czym nam się nie mówi! Skupiając się na walce, uruchamiamy szereg procesów psychicznych i hormonalnych, które niekoniecznie służą efektywnemu zdrowieniu. Bo przecież skoro jest wróg, to jest zagrożenie. W czasie wojny nie ma poczucia bezpieczeństwa. W czasie wojny jest niepokój, mobilizacja, koncentrowanie się na wrogu i analizowanie jego siły. To ma bezpośrednie przełożenie na stan emocjonalny i fizyczny, bo taka postawa uruchamia hormony stresu, zmienia pracę układu współczulnego i przywspółczulnego. Jak może być inaczej, skoro dominującą emocją na wojnie jest strach przechodzący często w chroniczny lęk?!
Zarządzajmy ciałem, a nie utożsamiajmy się z ciałem
A gdyby tak zostawić wojnę ciału, a psychikę wyposażyć w inne mechanizmy? W budowanie wiary w rozwijające się możliwości swojego organizmu, w otwarcie na nowe perspektywy. Przecież dobry Wódz nie walczy na froncie. Wódz wierzy w swoje wojsko i mobilizuje je do jak najlepszej efektywności. Wódz przed bitwą pokazuje swojemu wojsku jego siłę, a nie koncentruje się na sile wroga. Wódz wzmacnia swoje wojsko. Wódz buduje wiarę i zaufanie do siebie żołnierzy. Wódz sam nie angażuje się w walkę, tylko wysyła swoje oddziały na wojnę, zbiera informacje o rozwoju wypadków i reaguje na sytuację na froncie. Rozumiesz różnicę? To różnica między byciem wodzem, a żołnierzem walczącym na linii frontu z boreliozą! My tymczasem najczęściej schodzimy do pozycji przerażonego żołnierza, osłabiając własny potencjał do zdrowienia.
A może to rzeczywiście tylko małe krętki, a nie Wielki Wróg?
Skoro stan wojny w głowie nie jest stanem konstruktywnym, to czy nie lepiej spojrzeć na te małe krętki jak na stado być może na razie dzikich, małych stworzeń, hasających bez kontroli po Twoim organizmie, które trzeba wychować, żeby wiedziały, kto tu rządzi? Te małe, nieco wredne i pokręcone istoty nie wiedzą, że robią coś złego. Chcą przetrwać. Ty też. Masz nad nimi przewagę. To nadal Twoje terytorium i one są małe, a Ty jesteś Wodzem i możesz zdobyć know-how Zaklinacza Boreliozy o tym, jak wzmacniać swoje wojsko!
Zaklinanie boreliozy sprawdziło się w praktyce
Piszę to na podstawie mojego „know-how”. Kilka lat temu przestałam się leczyć. Postanowiłam dać sobie kilka lat na zweryfikowanie, czy moje metody są długofalowo skuteczne, tym bardziej, że wcześniej jakikolwiek większy stres wywoływał nawrót boreliozy.
Nie wiedziałam wtedy jeszcze, na jak ambitną lekcję się piszę, bo życie najwidoczniej uznało, że da mi pewność i sprawdzi moją skuteczność w najbardziej ekstremalnych warunkach. Przez to moje życie w tym czasie przeszły tornada i spore trzęsienie ziemi. Mimo kumulacji stresów i sytuacji pełnych wyzwań oraz dużo większej odpowiedzialności, którą mam obecnie, mój organizm świetnie dał radę! Z pełnym przekonaniem mogę więc stwierdzić, że stałam się skutecznym Zaklinaczem Boreliozy :)! Jeśli i Ty chcesz, zapraszam Cię na indywidualny coaching oraz warsztaty w Klubie Zaklinaczy Boreliozy.
Moja historia z boreliozą w tle
Jeśli chcesz poznać moją historię, zapraszam Cię do obejrzenia wywiadu ze mną oraz do lektury wpisu, który umieściłam na swoim profilu Facebook 15 sierpnia 2020r. – w dniu, w którym na zaproszenie Dzień Dobry TVN opowiedziałam swoją historię z boreliozą. Znajdziesz je we wpisie tutaj ».
Jak powstał kodeks Zaklinaczy Boreliozy?
Kodeks powstał na bazie moich doświadczeń dużej liczby porażek i sporego sukcesu. O tym możesz dowiedzieć się w tym wpisie ».