Staram się być wyrozumiałym człowiekiem i dawać ludziom prawo do popełniania błędów. Jednak jest kilka błędów rodzicielskich, które wywołują moją niezgodę, dlatego, że tak łatwo jest przestać je popełniać, a nikt nas nie uczy, że są to błędy, który mogą nieść konsekwencje dla dzieci. Jednym z najczęściej popełnianych, jest banalne z pozoru stwierdzenie: „Nic się nie stało”.
Mały człowiek wypuszcza się odważnie w świat. Taki roczniak, dwulatek, a potem kilkulatek przewraca się i płacze. Albo dostaje właśnie trudną lekcję życiową w postaci kopniaka od kolegi w piaskownicy i zanosi się od żalu i łez. Często spotykam się z tym, że rodzic podchodzi i chcąc uspokoić w dobrej intencji mówi coś w stylu: „Nie się nie stało”.
Dlaczego dziecko płacze
Tylko, gdyby tak się zastanowić, to nieprawda, że nic się nie stało (!). W życiu tego małego człowieka stała się rzecz trudna, która go przerosła. Wypuścił się z ramion mamy lub taty w świat, a tam spotkało go twarde lądowanie.
Mały człowiek ma w pełni uzasadnione prawo poczuć się źle. Ma prawo po swojemu oznajmić to światu, bo na tym etapie, jeśli mama i tata nie popełnili za dużo błędów wychowawczych, jeszcze wierzy, że zostanie wysłuchane i dostanie pomoc.
Co zrobić, gdy dziecko płacze
Gdy taki dużo rozumiejący mały człowiek czuje, że stało się coś trudnego i przeżywa swoją tragedię, potrzebuje nazwania swoich emocji i empatycznego wsparcia.
Jeśli usłyszy od ważnej dla siebie osoby, której ufa bardziej niż sobie, że „Nic się nie stało”, w głowie małego człowieka pojawia się dylemat. To komu zaufać? Sobie, choć ja wcale nie uważam, że nic się nie stało? Gdybym tam uważał, nie płakałabym przecież! Czy mamie, która wszystko wie?
Oczywiście, że mały człowiek zaufa mamie. Bo mama (tata, niania) jest najważniejsza na świecie. Więc warto zrezygnować ze swoich uczuć i emocji, i zaufać mamie.
Dla mamy mały człowiek potrafi bardzo szybko zrezygnować z siebie. Bo, gdy mama zaakceptuje w pełni jego i jego emocje, świat staje się cudowny i bezpieczny. A gdy mama nie akceptuje, mały człowiek przeżywa dramat.
Nie zakrzywiajmy rzeczywistości
Co takie nic się nie stało robi małemu człowiekowi? To, że jeśli moja mama mówi, że nic się nie stało, to to ,co czuję JA; to, że płaczę; to, że jest mi źle – NIE JEST PRAWDĄ. To znaczy, że muszę zaufać mamie, która mówi, że nic się nie stało. I muszę przestać ufać sobie.
Taka podświadomie podjęta decyzja w dziecięcym wieku może nieść daleko idące konsekwencje na całe życie. Powtarzane raz po raz „Nic się nie stało”, może zaowocować nawet sporym brakiem wiary w siebie młodego człowieka, który poniesie ten brak wiary przez swoje życie, nauczony, że lepiej sobie nie ufać.
Gdy dziecko ciągle płacze…
Spotykam raz po raz dzieci, którym tłumiono wyrażanie emocji i którym przez lata rodzice mówią „Nic się nie stało”. Z moich obserwacji wynika, że te dzieci paradoksalnie więcej i dłużej płaczą w dzieciństwie. Tak, jakby płakały na wszelki wypadek, żeby ktoś usłyszał i zrozumiał ich trudne emocje. I jakby przy nadarzającej się okazji wypłakiwały te wszystkie tłumione wcześniej żale.
Moje dziecko płacze?
Nie bójmy się przyznać dzieciom racji i dać im prawa to tych emocji. Nie chodzi o rozczulanie, ale o pomoc w nazwaniu ich chwilowego stanu. Tylko wyjdzie to dzieciom na dobre, bo jak dostaną wsparcie, szybciej poczują, że sobie radzą i płacz zniknie.
Nie zrobimy z dziecka mięczaka, jak zamiast powiedzieć „Nic się nie stało”, przytulimy i powiemy, „Płaczesz, bo Cię boli; bo się boisz. Masz prawo, spotkała Cię trudna sytuacja”. Dzięki temu spowodujemy, że dziecko poczuje się silniejsze. Bo dostanie zrozumienie dla swoich uczuć. Może zechce przez chwilę polamentować bardziej, ale ma do tego prawo. Za to szybciej się usamodzielni, bo szybciej przestanie potrzebować potwierdzenia swoich uczuć u mamy i taty.
Wpis: wrzesień 2015
Ten wpis na ufajsobie.pl pochodzi z mojego nieistniejącego już bloga – blogrodzica.pl. Pisałam go z myślą, by nieść iskrę inspiracji rodzicom, którzy nie zawsze znajdują w sobie siłę na wyzwania rodzicielstwa.